Weesp na rowerze

Wystarczy wyjechać kilka kilometrów za Amsterdam, żeby zobaczyć prawdziwą, wiejską i uroczą część Holandii. A ja mam to szczęście, że mieszkam w idealnym miejscu. Do centrum Amsterdamu rzut beretem, na plażę rzut beretem, na wieś rzut beretem. Wszędzie mam blisko, a posiadanie roweru jest błogosławieństwem - jeśli nie jest przekleństwem.
Weesp to kolejna mieścinka do której się wybrałam z Pauliną. Leży jakieś 7 lub 8 kilometrów od Diemen i niczym się w zasadzie nie wyróżnia od innych holenderskich miasteczek. Ale są tam wiatraki! Więc musiałam pojechać tam choć raz. Holandia jest znana z wiatraków, a ja za pierwszym razem nie widziałam ani jednego z bliska, więc tym razem korzystam z każdej nadarzającej się okazji, by porobić ciekawe zdjęcia i zobaczyć te perełki z bliska.
Niby taka krótka wycieczka rowerowa, niby tylko wiatrak, a i tak popołudnie robi się znacznie ciekawsze niż wycieczka do kolejnego muzeum.
Dla Holendrów wystarczy trochę trawy i kawałek kanału... i można się opalać i pływać, bo czemu nie?
Obraz normalnie jak z jakiegoś filmu... Pan widząc, że chcę zrobić dobre zdjęcie, specjalnie dla mnie zwolnił ;)
Zdjęcia mnie we wszystkich lustrzanopodobnych powierzchniach stają się moją  rutyną. I tutaj znów ja, ale odbita przypadkowo, bo to kolejna wystawka okienna miała być bohaterem zdjęcia.
 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rowery i ruch drogowy w Holandii

The green bench - śladami The Fault in Our Stars

Podwodny tunel i kolejny most - Antwerpia cz. 3