#Zakątki Amsterdamu 5: Tropenmuseum

Tropenmuseum (Eng.: Museum of the Tropics) w tłumaczeniu to po prostu muzeum tropikalne, muzeum poświęcone tropikom. Wiem, niezbyt wymyślna nazwa, ale nic na to nie poradzę. Więc można powiedzieć, że jest to muzeum etnograficzne poświęcone w szczególności całej południowej Azji, północnej Afryce i Ameryce Łacińskiej. Nie wiem jak dla was, ale dla mnie nasuwa się oczywisty fakt: Tropenmuseum posiada kolekcje z każdego skrawka ziemi, na której powstała holenderska stopa w XIX wieku. Holandia miała od groma kolonii, więc Holendrzy nie tylko czerpali korzyści gospodarcze i ekonomiczne z wyzyskiwania mniejszych i uciśnionych, z osiedlania się na nowych terenach, ale też odkrywali wielkie pokłady kultury, tradycji, sztuki i różnych religii z całego "niecywilizowanego" świata. A potem przenosili to na grunt europejski, adaptowali i mówili, że to ich. Jasne, że Holandia nie była jedynym takim krajem, ale jest dla mnie niezmiernie śmieszne, że Holandia jest tak bardzo "tolerancyjna" w XXI wieku. To byłby temat na kolejny post, bo to temat rzeka i w zasadzie wielka hipoteza. Czy rzeczywiście Holendrzy są tak tolerancyjni jak się z pozoru wydaje? 
Do Europy nie tylko dotarła herbata, tytoń, kawa, kauczuk i inne tego typu dobra, o których doskonale wiemy. Pomyślcie przez chwilę. Z czego HOLANDIA jest znana? Myślisz Holandia, nasuwają się tulipany. Wniosek: Holandia jest znana z tulipanów. Prawda. I zarazem wielka ściema. Tulipany? Nie pojawiły się przecież znikąd. Magia kolonializmu moi drodzy Państwo.
Oczywiście muzeum kładzie szczególny nacisk na Surinam, dawną Gujanę Holenderską, bo poniekąd jest to wielka część historii i tradycji Holandii. W szczególności jedzenie. Holendrzy uwielbiają surinamskie jedzenie, i wcale im się nie dziwię, bo jest przepyszne.
Muzeum po części jest interaktywne (teraz każde muzeum musi być interaktywne, żeby przyciągało ludzi), po części jak każde stare muzeum nieco zakurzone. Co jakiś czas zmieniają się wystawy tymczasowe, więc ja trafiłam na "Aleppo - pamiętamy!", muzykę murzyńską (naprawdę nie umiałam wymyślić lepszego określenia) i Body Art. Dodam jeszcze tylko jedno, muzeum jest children friendly, więc podejrzewam, że gdybym była tam ze znajomymi, albo rodziną to podobało by mi się bardziej niż gdy byłam sama. Ale tak czy siak, Tropenmuseum jest całkiem ciekawe, choćby ze względu na liźnięcie odrobiny historii w inny sposób.
 
Wystawa poświęcona rozwojowi muzyki od czasów niewolnictwa w Ameryce aż do czasów współczesnych. Jeśli kogoś kręci muzyka jest to zdecydowanie coś, co warto zobaczyć.
Nowa Gwinea.
Kolonializm w Surinamie.
Azjatycki powiew religii i kultury.
Pamięć dla Aleppo.
Część Afrykańskiej kultury.
Body Art, czyli "sztuka współczesna" inaczej.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rowery i ruch drogowy w Holandii

The green bench - śladami The Fault in Our Stars

Podwodny tunel i kolejny most - Antwerpia cz. 3