Widok z czternastego piętra
Mieszkam na czternastym piętrze.
Stwierdzenie takie, jak każde inne.
Ale czternaste piętro ma swoje plusy i minusy.
Zazwyczaj gdy poznaje się w Amsterdamie nowych ludzi, mówiąc ściślej, studentów, pytasz ich: A. co studiują, B. z jakiego kraju przyjechali, C. gdzie mieszkają w Amsterdamie. To trzy standardowe pytania. Usłyszysz je za każdym razem, gdy poznajesz nową osobę. Czy to jest na kampusie, czy podczas wspólnych wycieczek, czy w barze. Dosłownie gdziekolwiek byś nie poznał nową osobę, gwarantuję, że albo zadasz te trzy pytania, albo będziesz musiał na nie odpowiedzieć.
Moje odpowiedzi? Proste. Primary and Pre-school education. Poland. Diemen, Rode Kruislaan.
Trzecie pytanie jest szczególnie ważne, bo zawsze masz nadzieję, że może spotkasz kogoś ze swojego akademika, albo z Rode Kruislaan (ulica).
Diemen położone jest na zachód od Amsterdamu, jakieś sześć kilometrów od centrum. Na Rode Kruislaan są najwyższe budynki w całym Diemen. A dokładniej mówiąc, jest tutaj pięć wieżowców piętnastopiętrowych. Mogłoby się wydawać, że są to substytuty polskich akademików i rzeczywiście jest trochę prawdy w tym stwierdzeniu, ale nie jest to cała prawda. Polski akademik tętni życiem. Tutaj, rzadko kiedy mogę uświadczyć drugiego człowieka. Prawdę mówiąc, zajęło mi cały tydzień, żeby poznać jedną osobę z mojego piętra... Dlatego tak skrupulatnie kolekcjonujemy przyjaciół z Rode Kruislaan. Chcemy w końcu kogoś tu poznać! Jak na razie, całkiem nieźle mi to idzie.
Jest pięć budynków. Więc jeśli z ust rozmówcy padnie: "Diemen". Pytasz: "Oh, are you from Rode Kruis- something?!". Jeśli otrzymasz odpowiedź twierdzącą, kolejnym odpowiednim pytaniem było by: "Oh me too! Which color?". Zapytacie co ma ulica z kolorami? Cóż, moim kolorem jest fioletowy. Jak już mówiłam, trochę się powtarzam, ale co tam, jest pięć budynków. Tak naprawdę nikt nie pamięta swojego adresu, numeru budynku. Bo nie musi. Każdy akademik jest pomalowany na inny kolor. Żółty. Fioletowy. Różowy. Niebieski. Zielony. Żółty.
Ja mieszkam w fioletowym. I choć czternaste piętro to przecież nie tak wysoko, choć mam naprawdę niezły widok, to jednak nasza winda nie działa od tygodnia (choć była już raz naprawiana), musimy korzystać z windy dla pięter o numerach nieparzystych, to jednak czasem wieje tak mocno, że słychać jak szyby i drzwi od balkonu trzeszczą pod oporem wiatru.
Wiecie co pomyślałam sobie, gdy po raz pierwszy weszłam do pokoju? Gdy okazało się, że to ogromne okno się otwiera na szerokość połowy rozpiętości moich ramion? Gdy wychyliłam się za nie?
Skoczyć stąd było bardzo łatwo. Łatwo i szybko.
W zeszły piątek wracałam późno do domu. Było już dawno po zmroku. Przejechałam koło różowego budynku. Wokół stało kilka radiowozów policyjnych. Trzech policjantów stało pod wejściem do akademika. A koło nich, stał kolejny mężczyzna, spłukując krew z chodnika szlauchem.
Przejechałam szybko, bo padał deszcz, nawet nie pomyślałam. Dopiero na drugi dzień usłyszałam, co się stało...
Może to nie był mój budynek. Może to nie byłam ja. Ale to było czternaste piętro. I to mógł być każdy z nas. Łatwo i szybko.
Komentarze
Prześlij komentarz