Escape room... i BDSM
Można powiedzieć, że nie spodziewałam się tego, co zastałam w pokoiku 4x5. Ale jak się tak zastanowić, nie powinnam być zaskoczona. To Amsterdam. A dla turystów najlepiej sprzedaje się prostytucja i marihuana. W takim samym stopniu jest to smutne, jak i bardzo prawdziwe. Chyba każdy turysta przyjeżdżający do Amsterdamu ma w głowie pewien obraz tego miasta, ma swoje oczekiwania. I większość rzucona w wir okazjonalnego zwiedzania odwiedza najpierw Plac Dam z całym inwentarzem barów i pubów oraz Dzielnicę Czerwonych Latarnii. Osobiście zachęcam do pierwszego poza dniami weekendowymi, a drugie szczerze odradzam.
Konkludując, nie powinnam być zdziwiona, że escape room, do którego poszliśmy był zaaranżowany na miejsce pracy prostytutki Rossity i jej klienta o masochistycznych upodobaniach. Nie powinnam być zaskoczona, ale byłam. Jest jednak w tym jakaś zaleta. Uczucie dyskomfortu w małym ciemnym pomieszczeniu z czternastoma prawie obcymi osobami, cała ta aranżacja, dawała nam większą motywację do wydostania się z niego. I udało się to nam po około pół godzinie.
Overall, we had fun. For free. So I can't complain.
Komentarze
Prześlij komentarz