#Zakątki Amsterdamu 4 : Muiderslot
Kto by pomyślał, że Amsterdam ma swój zamek...
Kilkanaście kilometrów od samego serca Amsterdamu, niecałe siedem kilometrów od mojego akademika, znajduje się średniowieczna twierdza obronna Amsterdamu (technicznie rzecz biorąc, to nie jest już Amsterdam, ale utarło się, że twierdza broniła właśnie stolicę przed najazdami). Nie wiem czemu, ale jakoś wizerunek Amsterdamu ogólnie mi się gryzie z czasami tak prehistorycznymi jak średniowiecze. No, ale fakt jest faktem. Amsterdam ma swój zamek. Ale jak można było się spodziewać, część, która się zachowała pochodzi ze znacznie bliższych nam czasów niż średniowiecze. Dodatkowo, Holendrzy o twierdzę na prawdę dbają, bo budynek jest mizernie zakonserwowany, tak jak jego wnętrza, a każdy trawnik równiutko przystrzyżony, chodniczek wyrównany.
Tak na prawdę, zamek podobno jest starszy niż powstanie państwa holenderskiego... Choć też nikt nie jest pewny, kiedy dokładnie go wybudowano. Historia jest zawiła i długa, a ja nie jestem najlepsza w jej opowiadaniu. Dlatego też, nie będę mówiła wam o tym, do kogo należał, ile zburzeń i przebudów przeżył.
Zamek położony jest w malowniczej scenerii. Piękny port, naokoło pola uprawne i małe miasteczko, no i ogrody zamkowe. Ogród warzywny i ziołowy musi być na prawdę piękny, tak sobie wyobrażam, bo o tej porze roku, niewiele tam kwitło. Ale jest to powód do powrotu w to miejsce, gdy już zrobi się całkiem ciepło, a dzień się jeszcze bardziej wydłuży.
Weekendowy wypad do zamku to był strzał w dziesiątkę, bo choć nadal było przenikliwie zimno przez wiatr, to słońce przyjemnie grzało. Nie wspomnę nawet o trasie rowerowej, która jak dla mnie przebiła wszelkie zachwyty nad zamkiem. Niedość, że jechaliśmy wzdłuż zatoki, to po drodze spotkaliśmy jeszcze barany i młode jagniątka. Więc poczułam się trochę jak w domu. Swojsko. I bezpiecznie. Nie myślałam, że to kiedykolwiek powiem, ale... chyba jak już wrócę, będę tęsknić za tym jak tu płasko i jak przyjemnie jeździć na rowerze. Kolarstwo na Podhalu jest zbyt wyczerpujące...
I tak mam nadzieję, że kiedyś dojedziesz z Pyzówki do Gronkowa! ;) Super się Ciebie czyta i dodatkowo ogląda + robisz mi konkurencję fotograficzną! <3
OdpowiedzUsuńZ Tobą konkurować? Nigdy w życiu! :D Twoje zdjęcia są waaaay much better! <3
OdpowiedzUsuń