But first... let me make a cup of tea!
Jest sobota. I po pięknych słonecznych dniach przyszedł czas na deszcz i zachmurzone niebo. Bo przecież jest weekend, nie może być przyjemnie i ciepło, kiedy teoretycznie masz "wolne". Teoretycznie.
Dzisiaj nie przejmuję się pogodą. Nie ma dla mnie znaczenia, czy pada deszcz. Śnieg. Czy na polu jest 20 stopni na plusie, czy minusie. Nic mnie to nie obchodzi. Bo dzisiaj i tak nigdzie nie wyjdę. Nie mogę. Dzisiaj powinnam dać sobie porządnego kopa w dupę i dokończyć plan lekcji, którego jeszcze nie skończyłam. Powinnam uczyć się do egzaminu z angielskiego, bo do C1, to mi jeszcze daleko. Powinnam napisać trzy eseje, żeby mieć je już z głowy i przynajmniej zdać na te 55 %. Powinnam przygotować się do poniedziałkowych zajęć, które to ja będę prowadzić - biedne dzieci, będą moją pierwszą grupą eksperymentacyjną.
Powinnam. Ale tak bardzo mi się nie chce!
Jak znając życie, będę znów pracować w nocy, bo nawet jeśli wiem już teraz, że jestem daleko w tyle i nie mam dużo czasu, to i tak obudzę się z ręką w nocniku dopiero jutro... Serio, nic mi się nie chce. Najchętniej bym zapadła w sen na dwa tygodnie i obudziła się 14 kwietnia po moich egzaminach.
Gdyby tylko było coś, co mogłoby mnie zmotywować na tyle, żeby zabrać się w sobie i coś wreszcie zrobić... Cóż, czas na herbatę. Bo bez herbaty nie ma nauki. Bez herbaty nie ma życia. A herbata jest najlepszym pretekstem, by oderwać się od wszystkiego, co powinniśmy w danym czasie robić.
Enjoy your tea!
Komentarze
Prześlij komentarz