Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2017

Z wizytą w Rotterdamie

Obraz
Obiecałam, więc dotrzymuję obietnicy. Dzisiaj będzie trochę o Rotterdamie. Jeśli miałabym Rotterdam porównywać do czegoś, to porównałabym go do Warszawy. I zawsze to mówię. Amsterdam ze swoją historią, architekturą i ogólną atmosferą, przypomina nasz Kraków, gdy Rotterdam jest bardziej podobny do stolicy Polski. Nowoczesny. Zbombardowany podczas drugiej wojny światowej. Otwarty bardziej na mieszkańców niż turystów. Centrum wszystkich nowinek technologicznych i dużych korporacji. Rotterdam jest po prostu modernistycznym, klasycznym europejskim miastem. I jeśli mam być szczera, spodobał mi się w równie dużej mierze jak Amsterdam. I w zasadzie mogłabym wyobrazić sobie życie w Rotterdamie. Bo jest mniej zatłoczony od Amsterdamu, trochę spokojniejszy, jest trochę bardziej jak miasto, w którym można mieszkać. Bo umówmy się, w Amsterdamie nikt nie chce mieszkać na stałe. Wszyscy uciekają na przedmieścia, gdzie turyści już nie docierają. A! Jeszcze jedna zaleta Rotterdamu o której bym z...

Podróż, a nie destynacja?

Obraz
Wiecie, co? Tak na prawdę pewnie nie powinnam relacjonować tego dnia. Nie powinnam go opisywać. Dzielić się nim. To, co powinnam zrobić, to szczelnie zamknąć wspomnienia z tego dnia w puszce, w której by nie uciekły i nie wyblakły. Powinnam zachować je dla siebie. Ale nie zrobię tego. Postaram się przynajmniej opowiedzieć, najbardziej bezosobowo jak się da, o tym, co robiłam wczoraj. Jest takie powiedzenie, które mówi, że czasem ważniejsza jest podróż, sposób w jaki zmierza się w dane miejsce, sposób osiągnięcia celu, a nie sam cel i destynacja. I w zasadzie zawsze się z tym zgadzałam. Lecz nie tym razem. Tym razem, cel sam w sobie był piękny. I nie mówię tu tylko o tej jednej małej wycieczce do Rotterdamu. Mówię, o mojej podróży tutaj, o tym, dlaczego tu jestem. Tu czyli w Holandii. Kilka osób wie, jak bardzo zmagałam się z końcową decyzją. Jechać? Nie jechać? Po co mi to? Po co komplikować sobie życie? Po co tyle tego wszystkiego załatwiać, wypełniać papiery, starać się i ...

W pociągu...

Obraz
Nie wiem, czy to fakt powszechnie znany, ale holenderskie pociągi są tak wygodne jak i szybkie. A są szybkie. W ciągu godziny mogę "zwiedzić" stacje w Amsterdamie, Utrrchcie, Goudzie i Rotterdamie. A to i tak nie najszybsze połączenie jakie jest. W zasadzie mogłabym z Amsterdamu do Rotterdamu dojechać w czterdzieści minut. Jestem w pociągu, więc nie pokażę wam mapki, ale wyobraźcie sobie, że dystans między tymi miastami jest większy niż między Nowym Targiem i Krakowem. Podróż polskim pociągiem zabiera około trzech godzin? Mniej więcej. No to macie porównanie. Zazwyczaj pociągi tutaj kursują jak w szwajcarskim zegarku. Odjazd punktualnie z czasem. Przyjazd w punkt. Każde najmniejsze  opóźnienie zawsze wyświetla się na tablicy na peronie.  Nawet głupie pięć minut spóźnienia. No chyba, że jest się mną. I ma się takiego życiowego pecha. Wtedy, pociągi w ogóle nie kursują, albo są odwołane. Człowiek planuje sobie podróż z wyprzedzeniem, jest na peronie kilka minut przed odj...

Niemiecki sznycel

Obraz
Kolejny wieczór "orientalnej" kuchni za pasem. Orientalnej dla Mariny (Meksyk) i Henriego (Wietnam), bo, dla nas Polek, tłuczone ziemniaki ze sznyclem są serwowane w domu rodzinnym przynajmniej raz w miesiącu. Jednakże niemieckie "meatballs" w wykonaniu Marka, wcale nie smakowały tak jak sznycle mojej mamy. Co nie znaczy, że nie były smaczne! Jedyną różnicą w niemieckim mielonym były dodatkowe składniki. Osobiście nigdy nie dodawałam rozmiękłej bułki, musztardy i zielonej pietruszki, ale jak widać, i taka kombinacja działa. A ziemniaki z dodatkiem gałki muszkatołowej to coś, co na pewno wypróbuję jeszcze raz. Niby to samo, a jednak nie. I nie smakuje jak w domu. Tutaj wszystko smakuje inaczej. Kurczak nie ten sam. Pomidorowa już nie taka jak dawniej. Chleb, który jest, bo jest, bo coś pod ser i szynkę trzeba podłożyć, ale nie ten sam. Herbata, którą z namaszczeniem się parzyło i delektowało każdym łykiem, nie ta sama. Wszystko smakuje inaczej. Jakby mniej. Jakb...

#Rijks Museum 1: Impresjoniści i Szkoła Haska

Obraz
Gdy przyjechałam do Amsterdamu, dwie rzeczy stały się dla mnie oczywiste. Pierwsza, nie przeżyję bez roweru. Druga, studenci zagraniczni nie mają zniżek nie tylko na komunikację miejską, ale też na muzea. Można więc powiedzieć, że dwoma "must have" w Holandii jest po pierwsze rower, a po drugie "Museumkaart". Ten mały plastikowy prostokąt, jeśli chcecie wiedzieć, kosztujący fortunę dla biednej polskiej studentki, umożliwia "darmowy" wstęp do większości muzeów na terenie całej Holandii i jest ważny przez jeden rok. Po kupnie tej karty życie staje się znacznie prostsze. Mówię poważnie. Wchodzę do każdego muzeum, jak do swojego domu, z pewnością siebie i poczuciem, że świat stoi przede mną otworem. I w zasadzie, nie powinno to nikogo dziwić, bo karta kosztowała mnie tylko nieznacznie mniej niż rower. Ale w zupełności jest warta swojej ceny. Dzięki niej mogę spędzić tyle czasu w Rijks Museum ile tylko zechcę! A mam zamiar oglądnąć tam każdy obraz, każdą ...

Escape room... i BDSM

Obraz
Można powiedzieć, że nie spodziewałam się tego, co zastałam w pokoiku 4x5. Ale jak się tak zastanowić, nie powinnam być zaskoczona. To Amsterdam. A dla turystów najlepiej sprzedaje się prostytucja i marihuana. W takim samym stopniu jest to smutne, jak i bardzo prawdziwe. Chyba każdy turysta przyjeżdżający do Amsterdamu ma w głowie pewien obraz tego miasta, ma swoje oczekiwania. I większość rzucona w wir okazjonalnego zwiedzania odwiedza najpierw Plac Dam z całym inwentarzem barów i pubów oraz Dzielnicę Czerwonych Latarnii. Osobiście zachęcam do pierwszego poza dniami weekendowymi, a drugie szczerze odradzam. Konkludując, nie powinnam być zdziwiona, że escape room, do którego poszliśmy był zaaranżowany na miejsce pracy prostytutki Rossity i jej klienta o masochistycznych upodobaniach. Nie powinnam być zaskoczona, ale byłam. Jest jednak w tym jakaś zaleta. Uczucie dyskomfortu w małym ciemnym pomieszczeniu z czternastoma prawie obcymi osobami, cała ta aranżacja, dawała nam większą mo...