Rozmowy
To takie dziwne... a jednocześnie tak satysfakcjonujące, gdy kontakty z bliskimi zaczynają się rozwijać w miarę fizycznego oddalania się od siebie.
Jestem w Amsterdamie trzeci tydzień. Oddalona od rodziny i przyjaciół o 1 300 kilometrów. I w życiu nie rozmawiałam tak dużo z moimi bliskimi. O takich tematach. Poważnych. Głębokich. Rzeczywiście coś znaczących. W życiu rozmowy nie były nigdy tak przyjemne i spokojne jak teraz. Nigdy nie widziałam u nich takiego zaangażowania, gdy ze mną rozmawiają. Nie opowiadają o tym, co się dzieje. Ale na prawdę ROZMAWIAJĄ ze mną.
Potrzebowali, abym wyprowadziła się do innego kraju na drugim końcu Europy, żeby w końcu autentycznie mnie zauważyć. By poświęcić choć jedną godzinę w ciągu dnia, by spędzić razem czas na rozmowie. Albo może to ja potrzebowałam oddalić się, by zacząć znów integrować się z ludźmi. By się zdystansować.
Odległość tak na prawdę zbliża, a nie oddala. Nie dzieli, a jednoczy. Przynosi trochę wewnętrznego spokoju i zapewnienie, że może w cale nie jesteś tak niezręcznie aspołeczną osobą jak uważasz.
Może jest jeszcze jakaś odrobina nadziei. Może w końcu się przemożesz i wyjdziesz ze swoich bezpiecznych czterech ścian, ze swojej szczelnie zamkniętej skorupy. I znajdziesz gdzieś świat, w którym będziesz czuła się bezpiecznie, który zaakceptuje cię taką jaką jesteś, który da ci poczucie szczęścia i spełnienia.
Komentarze
Prześlij komentarz