Ola happiness station


Ola happiness station - Rotterdam 2013
Znacie lody ALGIDA? Jasne, że tak, każdy je w Polsce zna.
Rzucające się w oczy czerwono-białe logo z sercem to ich znak rozpoznawczy.
Ale czy wiedzieliście, że praktycznie w każdym kraju, lody Algida nazywają się inaczej?
We Włoszech (kraju założenia marki), Polsce i kilku innych krajach noszą nazwę Algida. W Austrii reklamowane są jako lody Eskimo. W USA i Kanadzie to Good Humor. W Hiszpani - Frigo. W Ekwadorze - Pinguino. W Australii i Nowej Zelandii - Streets. W Rosji - Inmarko. W Niemczech - Langnese.
Happiness Amsterdam 2017
A w Holandii?
W Holandii to lody OLA.
Stąd nazwa tego bloga. A raczej jego część. Nie jestem hipokrytką. Uwielbiam jak mówi się do mnie per Aleksandra. Ale pod "Ola happiness station" kryje się mała anegdotka.
Happiness Amsterdam 2017
Cztery lata temu, gdy byłam w Holandii na wymianie międzyszkolnej, jeden dzień mieliśmy spędzić z rodzinami naszych partnerów. Była to niedziela. Ostatni dzień naszego pobytu w Goudzie. Olga wymyśliła, że pojedziemy do Rotterdamu, żebym mogła zobaczyć trochę miasta, ale plan zakładał też zakupy, a jakżeby inaczej. Więc popołudnie miałam spędzić z jej przyjaciółkami i Aronem, a wieczór z jej rodziną. Już wtedy wiedziałam, że Algida w Holandii to tak na prawdę lody Ola. Już wtedy robiliśmy sobie z tego żarty. Szczególnie Olga i Aron podłapali temat i za każdym razem, gdy przechodziliśmy koło jakiejś reklamy lub lodziarni, żartowali, że to moje narodowe lody i powinnam mieć je za darmo skoro mam na imię Ola.
W 2013 roku w Rotterdamie na stacji kolejowej odbywał się remont. Nie wiem jak jest tam teraz, bo nie miałam jeszcze okazji, żeby się przekonać, ale mam to w moich najbliższych planach. Tak czy siak, po całym dniu chodzenia po mieście, wróciliśmy z powrotem na stację. Ostatnim punktem była oczywiście kawiarnia Starbucksa i mocha frappuccino (tak, nic się nie nauczyłam z ostatniego razu, ale przynajmniej wtedy nikt mnie nie zgubił). Praktycznie wchodząc już na peron, zauważyliśmy lodziarnię i wielki baner "Ola happiness station". Nie mogłam przejść koło niego bez upamiętnienia tego momentu na fotografii. Tak więc, lody Ola i ten baner utknęły mi w pamięci jako urywek szczęśliwej rzeczywistości. I prawie się spóźniliśmy na pociąg, przez jedno zdjęcie... Ale było warto!
Share happy (with Olga!) - Gouda 2013

Komentarze

  1. Napiszę tak : półtorej roku znam tę kobietę a nie słyszałam o żadnej z tych rzeczy które są opisywane na tym blogu! ;( a sam blog cóż... nie wiedziałam że mamy wśród siebie takie perełki, brawo pani ALEKSANDRO :)

    OdpowiedzUsuń
  2. hahahahahaahahah No widzisz Gosiu ;) Może czegoś ciekawego się o mnie dowiesz ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rowery i ruch drogowy w Holandii

The green bench - śladami The Fault in Our Stars

Podwodny tunel i kolejny most - Antwerpia cz. 3