Przerwa w nicnierobieniu

I am back, guys!
Wracam po trzymiesięcznej przerwie... wiem, wiem, niektórzy może zastanawiali się, czy blog padnie ofiarą śmierci naturalnej lub może mojego braku entuzjazmu i motywacji do pisania... Sama się nad tym zastanawiałam. Trudno jest pisać w retrospekcji do wydarzeń, które miały miejsce pół roku temu, gdy tyle się dzieje tu i teraz. Chciałabym jednak dokończyć całą serię związaną z Amsterdamem. Nawet, jeśli miałabym ją skończyć tylko dla siebie. I mam przecież jeszcze tyle do opowiedzenia o tym gdzie byłam w minione lato i co się u mnie działo. Więc może powoli, ale sukcesywnie, dotrzemy do końca tych moich opowieści. A kto wie, może nawet pomogę komuś znaleźć jakieś przydatne informacje na temat podróżowania i ciekawych miejsc, które można zwiedzić. Who knows?
Minął ponad rok odkąd wyjechałam na Erasmusa. W zeszłym roku o tej porze biłam się sama ze sobą, i prawie przegrałam, żeby napisać swoje eseje zaliczeniowe i zdążyć przed Wielkanocą. Teraz, choć w innym kraju, w innych okolicznościach, walczę sama ze sobą, aby zabrać się za pracę licencjacką. Widać student nigdy się niczego nie nauczy, prawda? My popełniamy błędy i z wręcz masochistyczną radością, witamy je po raz kolejny przy innej okazji. Nie wiem, czy przemawia przeze mnie zwykłe lenistwo, czy może jestem wypalona, czy po prostu jestem masochistką, ale gdy ktoś mnie nie goni... nie ma szans, żebym zabrała się sama do roboty przed terminem oddania jakiejkolwiek pracy. Muszę czuć wielką presję, żeby poczuć jakąkolwiek motywację. A w tym momencie jedyną motywacją jest... cóż nie mam żadnej motywacji i wyszukuję najróżniejsze wymówki, by tylko nie robić tego, co powinnam. Tragedia...
Ten post robi się coraz bardziej negatywny i pesymistyczny. Nie jest dobrze. Trzeba coś tu rozjaśnić!
Jedyny pozytyw, który aktualnie widzę, to zbliżająca się za oknem wiosna. Tym razem może utrzyma się na stałe. Tchnie we wszystkich życie, a mówiąc wszystkich mam na myśli siebie, doda trochę motywacji i entuzjazmu. I wtedy może jakoś to wszystko pójdzie do przodu... i z tą myślą, w tym miejscu skończę, i zabiorę się wreszcie do roboty. 
Studenci ze wszystkich stron świata... łączę się w bólu i życzę powodzenia, bo jak nie my to kto?   ;)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rowery i ruch drogowy w Holandii

The green bench - śladami The Fault in Our Stars

Podwodny tunel i kolejny most - Antwerpia cz. 3