I co dalej?
![]() |
Fot.: Ł. Mrożek |
Pojawiły się już skargi i żądania odnośnie ciągłości bloga, ponieważ - przyznaję bez bicia - już dawno niczego nowego nie napisałam. Zupełnie nie jest to wina braku pomysłów na nowe posty, czy też braku czasu, ale raczej braku mojej osobistej motywacji i weny twórczej. Przychodzi czasami taki czas - posucha twórcza jak lubię to nazywać -, gdy nie mam najzwyczajniej w świecie siły by pisać, bo wiem, że cokolwiek bym nie napisała będzie, nie beznadziejne, ale zbyt prawdziwe. A o prawdzie nie mogę napisać dużą czcionką. I o prawdzie nikt nie chce czytać. Więc nie piszę w ogóle.
Początkowo myślałam, że blog będzie jakąś tam wersją przekazywania informacji i opowiadania o moim życiu w Amsterdamie dla ludzi, którzy mnie znają i interesują się mną na tyle, by chcieć czytać moje wypociny. Początkowo myślałam, że kończąc przygodę z Erasmusem, skończę przygodę z blogiem. Ale bardzo często plany się zmieniają. I mówiąc szczerze, pisanie tego bloga sprawiało mi z każdym miesiącem coraz więcej radości. Na tyle dużo, żeby zastanowić się na poważnie, czy chciałabym kontynuować pisanie. I podjęłam decyzję, że zobaczę co mi czas przyniesie. Teraz wiem, że jak najbardziej chciałabym nadal pisać i opowiadać wam, co się u mnie dzieje. Więc najwyższy czas by podzielić się z wami moimi najbliższymi planami.
Już niedługo zaczynam kolejny semestr na UP. Nie wiem, czy bardziej się cieszę, czy może jestem bardziej przerażona tym faktem, ale próbuję to wszystko brać na chłodno. Z nadejściem perspektywy nauki i chodzenia na uczelnię, jestem tego święcie przekonana, moja wena twórcza będzie pracować na najwyższych obrotach, bo przecież odwlekanie nauki to domena każdego studenta. Więc podejrzewam, że od października doświadczymy ponownego rozkwitu tego bloga. Chciałabym napisać jeszcze o tym, co spotkało mnie w Holandii, a czego nie zdążyłam opowiedzieć. Będzie też na pewno kilka postów poświęconych Wenecji i mojej podróży do Włoch. Kolejnym moim pomysłem było "ubarwienie" postów o Rijks Museum moimi autorskimi tekstami, może krótkim opowiadaniem, tzw. "miniaturką". I jeśli tylko dostanę pozwolenie od ludzi zainteresowanych na zdjęcia z ich udziałem, to może powstanie kilka felietonów o czymś, co jest dla mnie najważniejsze, czyli o rodzinie.
I to by było na tyle.
A z czasem się zobaczy. Może podzielę się swoimi przepisami kulinarnymi? Albo będę utyskiwać na życie studenckie? Zrecenzuję kilka ulubionych książek i filmów? Kto to wie? We will see. We will see what will happen.
Chciałabym nadal pisać o tym, co sprawia mi radość, ale chciałabym też pisać o tym, co wy chcielibyście przeczytać. Bo do tego wszystko się sprowadza, prawda? Nie ma żadnego pisarza i twórcy, bez zadowolonych - lub wkurzonych, tak też można - czytelników.
Nie mogę doczekać sie Października! 😍😘
OdpowiedzUsuń