#Zakątki Amsterdamu 16: Stedelijk Museum
Gdyby Liz (moja nauczycielka od CLIL methodology) nie poleciła mi tego muzeum, to pewnie nie pokwapiłabym się by tam iść. Jak wspominałam już przy okazji jednego posta o Rijks Museum, nie specjalnie przepadam za współczechą, a Stedelijk oferuje właściwie tylko sztukę współczesną.
Contemporary art jest... dziwna. Może się nie znam, może to jest Sztuka pisana przez duże S, może ma to w sobie potencjał. Nie będę w to wnikać. Ale ja po prostu nie rozumiem tej sztuki. W większości przypadków nie mam też pojęcia, co autor miał na myśli. Może nic, może chciał tylko wyrazić swój artystyczny manifest. Whatever. Sztuka nowoczesna do mnie nie dociera, nie czuję jej i nie wzbudza we mnie więcej niż okazjonalne obrzydzenie. A mimo to, dziwnym trafem Stedelijk zaliczyłabym do dość ciekawej galerii artystycznej. Oczywiście nie wszystko mi się podobało, ale były wystawy, które kazały mi się zatrzymać i pogapić się w dzieło, żeby je choć trochę zrozumieć. Or simply contemplate it.
I znalazła się tam także wystawa z polskim akcentem, bo Polaka - Edwarda Krasińskiego (zdjęcia z instalacjami i niebieskimi motywami).
Nie będę się już spierać sama z sobą co jest sztuką, a co nie. Może użycie trzech podstawowych kolorów i namalowanie dwóch kresek przecinających się pod kątem prostym jest sztuką. A może nie. Ale jeśli te obrazy są warte setki tysięcy, a nawet miliony, i jeśli ktoś to kupuje... To widocznie komuś się taka sztuka podoba. Mnie niekoniecznie, ale nie będę wnikać w szczegóły. Bo jak to mówią, o gustach się nie dyskutuje...
Van Gogh! A tego się tam nie spodziewałam ;) |
Komentarze
Prześlij komentarz