Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2017

Surrealizm

Obraz
Z definicji surrealizm to coś odbiegającego od reguł logicznego myślenia i wszelkich norm moralnych, czy też estetycznych. Mój wyjazd za granicę wydaje się tylko jednym wielkim snem, pozbawionym rąk i nóg i wszelkich praw logiki. Ale mój powrót jest jeszcze bardziej surrealistyczny. Czuję się jakbym obudziła się po koszmarze i wpadła w jeszcze okropniejszy. Przyjechałam do domu. Powróciłam do ojczyzny. Wróciłam do rodziny. Powitałam swoją starą-nową rutynę. Wyciągnęłam wnioski. Przeanalizowałam dobre i złe strony wyjazdu. Przeanalizowałam dobre i złe strony powrotu. I doszłam do jednego, najważniejszego. I to jest moje. Tego mi nikt nie odbierze, ani ze mnie nie wyciągnie. Wyjechałam z wielu powodów. Osobistych i edukacyjnych. Było tego całkiem sporo jeśli mam być szczera. I jeśli mam być szczera, to do momentu wejścia do autobusu jadącego do Amsterdamu, nie wierzyłam samej sobie, że to zrobię. Że rzeczywiście odetnę się, wyjadę i całkowicie zostawię wszystko w tyle. Przez p...

#Zakątki Amsterdamu 16: Stedelijk Museum

Obraz
Gdyby Liz (moja nauczycielka od CLIL methodology) nie poleciła mi tego muzeum, to pewnie nie pokwapiłabym się by tam iść. Jak wspominałam już przy okazji jednego posta o Rijks Museum, nie specjalnie przepadam za współczechą, a Stedelijk oferuje właściwie tylko sztukę współczesną.  Contemporary art jest... dziwna. Może się nie znam, może to jest Sztuka pisana przez duże S, może ma to w sobie potencjał. Nie będę w to wnikać. Ale ja po prostu nie rozumiem tej sztuki. W większości przypadków nie mam też pojęcia, co autor miał na myśli. Może nic, może chciał tylko wyrazić swój artystyczny manifest. Whatever. Sztuka nowoczesna do mnie nie dociera, nie czuję jej i nie wzbudza we mnie więcej niż okazjonalne obrzydzenie. A mimo to, dziwnym trafem Stedelijk zaliczyłabym do dość ciekawej galerii artystycznej. Oczywiście nie wszystko mi się podobało, ale były wystawy, które kazały mi się zatrzymać i pogapić się w dzieło, żeby je choć trochę zrozumieć. Or simply contemplate it. I znalazł...

Gdy Polak spotyka Polaka

Obraz
Mogłoby się wydawać, że to taki fajny i przyjemny temat, prawda? No bo przecież spotykamy swojego "brata" za granicą i od razu powinna nam się buzia uśmiechać, gdy słyszymy ten piękny język ojczysty. Niekoniecznie. Aż mnie palce świerzbią jak to piszę i nadal nie ochłonęłam, mimo że minęła jakaś godzina od tego, co mnie dziś spotkało. A o to, co dzieje się, gdy Polak spotyka za granicą Polaka. Charakterystyczną cechą jest słownictwo. Uwierzcie mi, jakkolwiek nie byłoby tłoczno i głośno na ulicy, swój pozna swego. I nic dziwnego, że praktycznie każdy obcokrajowiec zna to jedno polskie słowo. Słowo którego nienawidzę. K*rwa tu, k*rwa tam... i tak wiesz, że masz do czynienia z Polakiem.  Może dlatego mnie to dzisiaj zmyliło. Albo może już przyzwyczaiłam się, że jestem brana za Holenderkę, bo w przeciwieństwie do turystów, staram się używać tych kilku holenderskich słów, które znam. Więc gdy idę do muzeum i pokazuję kartę, którą mogą kupić tylko mieszkańcy Holandii, automaty...